Witam wszystkich forumowiczów, fanów Toyoty i tych niezdecydowanych czy Toyota jest dobrym wyborem.
Muszę się z Wami podzielić historią sprzed 24 godzin. Wczoraj o 17tej odebrałem swoją nowiuteńką Avensis... Ale może od początku.
Pod koniec marca zdecydowałem się na zakup Toyoty Avensis. Wybrałem model 2.2 D-4D, w opcji Sol Plus. Zupełnym przypadkiem wyboru dokonałem w salonie Toyota Okęcie w Warszawie.
22.03.2008 roku, w sobotę pojechałem do tegoż ASO i u Pana Piotra M. - sprzedawcy - podpisałem umowę na zakup wymarzonego samochodu. Na zdecydowaną prośbę tegoż Pana zaliczkę w kwocie 2000 zł wpłaciłem gotówką, jako "depozyt" bo jak utrzymywał Pan Piotr "zaliczkę oddamy w gotówce kiedy leasing zapłaci za samochód". Podekscytowany zakupem nie zwróciłem na tę dziwną sytuację zbytniej uwagi.
Pierwszy niepokojący sygnał pojawił sie już dwa dni później. Pan Piotr M. zadzwonił do mnie twierdząc że jego szef nie chce dokonać zakupu samochodu zabezpieczonego tak niską zaliczką (wartość samochodu jest bliska 110.000 zł). Zażądał większej wpłaty oferując przyjazd do siedziby mojej firmy w celu pobrania dodatkowych 2000 zł. Zgodziłem się. Dostałem pokwitowanie i zapewnienie że samochód został zamówiony.
Cały jednak czas jedna rzecz nie dawała mi spokoju - dlaczego mam czekać do 20 lipca na samochód, który w wybranej przeze mnie opcji jest aktualnie reklamowany. Przecież musieli przewidzieć zwiększony popyt i zamówić wystarczającą liczbę samochodów...
Z tego właśnie powodu dwa tygodnie po wizycie Pana Piotra M. z ASO Toyota Okęcie próbowałem się do niego dodzwonić aby sprawdzić czy być może ktoś nie zrezygnował z samochód, lub czy nie przyspieszono produkcji mojego. Dwa dni prób, poczta głosowa przepełniona, zero kontaktu. Postanowiłem zadzwonić do salonu. I tu uwaga!! Rozmawiam z innym handlowcem. Prosi mnie o podanie numeru zamówienia z posiadanej przeze mnie umowy. Podaję numer... Okazuje się że nie jest to moje zamówienie! Mój samochód w ogóle nie został zamówiony! Ba! Nikt w salonie nie wie nawet, że mam zamiar kupić u nich samochód!!
Nowy handlowiec mówi że w tym momencie zamawia dla mnie samochód, który będę mógł odebrać pod koniec maja!! Dwa miesiące przed wskazanym wcześniej przez Pana Piotra M. terminem!! Mam się udać do salonu aby podpisać nową umowę. Z niemałym zdziwieniem w salonie wita mnie Pan Piotr M. któremu nie udaje się ukryć niezadowolenia, iż skróciłem termin oczekiwania na samochód. Podpisuję nową umowę.
Tydzień po tej sytuacji dzwoni do mnie pracownik Toyota Okęcie i pyta czy podpisałem umowę. Mówię, że owszem. Pyta czy wpłaciłem zaliczkę. Odpowiadam, że oczywiście i to ponad 3 tygodnie temu, 4 tysiące złotych. Pracownik wybąkuje acha. Wyczuwam problemy więc pytam o co chodzi. Okazuje się, że Pan Piotr nie poinformował o wpłacie własnego pracodawcy i moja zaliczka wyparowała. ASO jednak bierze problem z zaliczką na siebie i każe czekać na samochód. To jedyna sytuacja kiedy wykazali się namiastką klasy.
Jeśli myślicie, że to był koniec moich problemów to się grubo mylicie. Prawdziwe problemy zaczęły się wczoraj przy odbiorze samochodu. Tydzień temu zaniepokojony ciszą zadzwoniłem do Toyota Okęcie i dowiedziałem się że mój samochód będzie już we wtorek w Warszawie. Stanąłem zatem na głowie aby podpisać umowę leasingową, przyspieszyć rejestrację itp. i wczoraj, tj. w środę 30 kwietnia 2008 pojechałem do salonu odebrać swoją Toyotę Avensis.
Samochód już czekał, podpisałem niezbędne kwity i wyjechałem z salonu samochodem o przebiegu 11km. Przy bliższych oględzinach mój kolega zwrócił uwagę, że prawe tylne drzwi mają mocno obluzowany podłokietnik. "Dobra, nie czepiaj się. Podjadę to wyregulują" stwierdziłem. Jako że samochód oddano w moje ręce z kompletnym zerem w baku podjechałem na stację BP nalałem odrobinę paliwa bo zależało mi na eksploatowaniu silnika jedynie na Shell V-power Diesel. Dlatego następnym krokiem była wycieczka na Shella gdzie zalałem samochód po dach V-powerem.
Przypomniało mi się, że w pośpiechu zapomniałem zabrać z pracy dokumentów podjechałem więc do firmy, wjechałem po dość stromym zjeździe do garażu. Po pięciu minutach byłem z powrotem i... Pierwsza niespodzianka - samochód po odpaleniu nie włączył świateł pomimo, iż w salonie założono mu "moduł" który miał to robić zawsze. OK. Zapaliłem światła. Wycofuję, czujniki parkowania piszczą jakbym wjechał już w cos z tyłu, a tam niczego nie ma. Wyjeżdżam na ulicę, wciskam gaz aby przyspieszyć i...!!! Silnik owszem wchodzi na obroty ale ma być max jedną trzecią mocy!! Staję na poboczu, wyłączam silnik, włączam po chwili. Nic! Taka sama reakcja silnika! Dzwonię do ASO Okęcie, przełączają mnie do mechanika, który mówi żeby podjechał w piątek bo teraz jest za 10 minut 19ta i oni kończą robotę...
Do domu mam z firmy max 4 kilometry. W sumie na liczniku jest dokładnie 50 km. Przejechałem zatem 39 km swoją nowiuteńką Toyotą Avensis z salonu. Postawiłem pod domem. Jestem bliski wylewu krwi do mózgu ze złości.
Czekam godzinę, czytam instrukcję obsługi. Może się k... nie znam i robię coś nie tak. Jednakowoż okazuje się, że nie zrobiłem nic głupiego. Dzwonię do Toyota Care. Opisuję objawy. Mówią, że mogą przysłać lawetę to w piątek, 2 maja, jakiś serwis się nim zajmie. Rezygnuję bo do piątku samochód ostygnie i może po prostu odpali.
Nagle wpada mi do głowy irracjonalna na pierwszy rzut oka myśl: sprawdzę poziom oleju. Schodzę trzęsąc się cały otwieram maskę, wyjmuję bagnet... O żesz ... bagnet nawet nie dotyka oleju!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzwonię znów do Toyota Care, miły Pan sugeruje że może przyrżnąłem samochodem w jakiś krawężnik i rozwaliłem od spodu co spowodowało wyciek oleju. Kompletnie niewyobrażalne dla niego tak jak dla mnie jest to że salon wypuścił samochód bez przeglądu zerowego. Ale na to ostatecznie wychodzi. Toyota Care przysyła lawetę, która zabiera moją Avensis z przebiegiem 50 km do serwisu. Laweciarz nie może uwierzyć patrząc na datę pierwszej rejestracji i przebieg samochodu.
Dziś jest pierwszy maja. Podjechałem do ASO do którego odwieziono mój samochód (nie do ASO Okęcie!). Chciałem sprawdzić od której jutro pracują. Okazało się że nie pracują więc moja Toyota jest uwięziona do poniedziałku, a ja przez kolejne dni będę się zastanawiał czy nawaliła elektronika czy zatarłem silnik.
Podsumowując - odradzam kupowanie samochodu i jakikolwiek inny kontakt z oszustami z Toyota Okęcie!! Banda idiotów, których zamierzam wszelkimi siłami pociągnąć do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację.
Będę Was Szanowni Forumowicze informował co na tę sytuację powie centrala Toyoty i jaki będzie wynik badania samochodu.
Pozdrawiam totalnie załamany.