Witam wszystkich
Posiadam Toyotę Celicę V generacji z silnikiem 1.6 Sti (4a-fe). Gdy ją kupiłem problemem było nie trzymanie obrotów jałowych a najczęściej przy schodzeniu z obrotów gasła. Pierwsze co pomyślałem, że coś z systemem który reguluje pracę silnika na biegu jałowym, ewentualnie z zapłonem. Dopiero ostatnimi czasy zabrałem się porządnie za to, ale tata wcześniej zdążył pokręcić to śrubką o którą opiera się łapka od linki gazu, po prostu podkręcił ją by Toyota nie gasła... -.- dziś zacząłem sprawdzać czujnik położenia przepustnicy, czujnik pracy silnika na biegu jałowym i zimnym silniku i wszystko okej aż w końcu doszedłem do zapłonu. Mam profesjonalną lampkę stroboskopową
założyłem na przewod zapłonowy świecy pierwszego cylindra do aku zaznaczyłem sobie dodatkowo na kole pasowym czerwonym mazakiem linię żeby lepiej widzieć znak na nim i przystąpiłem do ustawiania i znaki za cholerę na pierwszym cylindrze się nie dały zgrać co ciekawe przestawiając lampkę na przewód świecy drugiego cylindra zgrywały się idealnie, a na pierwszym za cholerę nie dało rady, więc jak mam ustawić ten zapłon? możliwe że jakiś mechanik magik źle złożył rozrząd? co ciekawe auto ma moc i chodzi w miarę dobrze czasami po prostu ma doły na pedale tak że trzeba puścić pedał gazu i znowu dodać i znowu silnik ciągnie i zakres pierwszych obrotów np dodam lekko gazu to nie jedzie wręcz się dławi dodam tak do połowy to przyspiesza okej, dlatego myślałem, że coś z czujnikiem biegu jałowego tzn tym silniczkiem krokowym lub czujnikiem położenia przepustnicy aż zszokował mnie ten zapłon... dodam że silnik pali około 10l w mieście wydaje mi się, że to dużo za dużo ponieważ sam mam 2.3l Hondy i 160KM i pali mi tyle samo :O coś tu nie tak jest chyba