Jeszcze wczoraj wkurzało mnie trochę brudu w Corollce bo dbam o nią pedantycznie, a dzisiaj rano wielki szloch - u mnie w Łodzi tak zalało w nocy, ze przed blokiem przynela rzeka. Rano wyszłam jak zwykle do pracy i okazało sie ze auto w środku jest zalane - tylko podłoga, nigdzie wyżej nie dotarło. Auto zabrane na lawecie do Aso, szkoda zgłoszona i cóż - pewnie dojdzie do wymiany wykładziny i wygłuszenia na całej podłodze auta. Okropny dzień, uważajcie na swoje Toyotki. Różne ulewy widziałam i zawsze stawiam auto w tym samym miejscu, ale chyba zabrakło udrożnienia studzienek.