wiedzę ma, ale się nie pochwali, ok.
To ja się pochwalę.
Wyjaśnię Ci, co się de facto kryje pod magicznym oznaczeniem "0W20".
Pierwsza cyfra mówi nam o tym, jak olej zachowuje się w niskich temperaturach. Dla klasy 0W lepkość niskotemperaturowa rozruchowa w temperaturze -35 będzie wynosiła maksymalnie 6200 mPas, a pompowalność w temperaturze -40 maksymalnie 60000 mPas. Bardziej po ludzku oznacza to, że taki olej ma umożliwić rozruch w temperaturze -35 i być pompowalny w temperaturze -40. W praktyce oznacza to, że im niższa klasa lepkości "W", w tym niższych temperaturach silnik odpali i nie będzie pracował na sucho, bo olej zachowa swoją "płynność" i szybko dotrze do węzłów tarcia.
Druga cyfra mówi o zachowaniu oleju w wysokich temperaturach - ale temperaturach pracy, a nie otoczenia. Dla oleju o klasie 20 lepkość kinematyczna w temperaturze 100 będzie wynosiła min. 5,6 mm2/s, a maks. 9,3 mm2/s, natomiast lepkość dynamiczna w temperaturze 150 przy szybkości ścinania 10^6s-1 będzie wynosiła minimum 2,6 mPas. Po ludzku: są to parametry oleju przy pracy odpowiednio w normalnych warunkach eskploatacyjnych i przy najwyższym obciążeniu. W praktyce im wyższa klasa tej lepkości, tym większe opory stawia olej pracującym elementom silnika (co może się przełożyć na spalanie) i tym większa odporność na zerwanie filmu olejowego przy wysokim obciążeniu (zerwanie filmu olejowego grozi zatarciem silnika).
Jaki dodatkowy wniosek można z tego wyciągnąć, czysto teoretycznie, bo w praktyce raczej nie ma to aż takiego znaczenia: 0W20 w upalny dzień jest lepszy dla silnika, bo stawia mniejsze opory i lepiej odprowadza ciepło. Przy jeździe autostradowej/dużym obciążeniu gorzej chroni silnik, bo film olejowy jest cieńszy.