No i niestety pudło.
Wszystko wskazywało na odgłos tłukącego się o obudowę lub ślizg łańcucha rozrządu.
Zamówiłem zestaw, ustawiłem termin z mechanikiem, wstawiłem auto, po 3h telefon:
- słuchaj, otworzony silnik, oglądam to, tutaj nic nie wskazuje na zużycie zespołu rozrządu: napinacz niewiele wychodzi, prowadnice bez jakiegokolwiek śladu tarcia, podobnie wszelkie obudowy, zębatki niczym się nie różnią od tego co nowe w pudełku leży. Zmieniać ?
- zmieniaj - nie po to kupowałem żebym teraz odsyłał
Po godzinie kolejny telefon:
- przymierzyłem łańcuchy: stary może ze 2mm dłuższy ale... pewności nie mam że precyzyjnie ułożyłem. Zmieniać ?
- zmieniaj.
Po 4h kolejny telefon:
- jak nie siedzisz to usiądź: zero różnicy. Po zgrzaniu jak dzwonił tak dzwoni. Moja rada: zalejmy w silnik coś gęstszego i zobaczymy jak zareaguje. Wlaliśmy najtańsze 10W-40 jakie było pod ręką, różnica tak ok 60-70% ciszej niż na dotychczasowym, zalecanym 5W-30.
Dłużej jest cicho a po rozgrzaniu w znacznie mniejszym zakresie (krócej po prostu) słyszalny jest ten sam rumot, dzwonienie.
I teraz podejrzenia są dwa:
1) panewa - skłania się ku temu dwóch na trzech pytanych speców od silników
2) KZFR - twierdzi tylko jeden.
Na moje - KZFR (jego awaria) inaczej powinna się objawiać - to jest sterowane ciśnieniem olej zatem powinno być słyszalne na zimnym, zwłaszcza zaraz przy rozruchu a nie dopiero po mocnym rozgrzaniu silnika i tylko w bardzo wąskim zakresie obrotów.
Na dniach zwalamy miskę i odkręcamy stopy wału po kolei bo to kosztuje najmniej. Tylko nie wiem czy jeżeli okaże się że to jednak panewka to będzie powód do radości (że nie kosztowne kzfr) czy płaczu bo to będzie o wiele bardziej kosztowne.
Co Wy na to ?