[Duża ilość niecenzuralnych słów] mać!
Dzisiaj rano podchodzę do samochodu i jakoś tak wydawało mi się, że coś mi zwisa od spodu auta... niestety zwisały resztki tłumika i kabel po sondzie lambda.
Szczerze nie życzę nikomu tego uczucia, dlatego apel mądrego po szkodzie Polaka - zabezpieczajcie auto jak możecie. Montujcie osłony. Niech nakryją tych skurkowańców na gorącym uczynku.
Pytanie dla nieszczęśników, którym się trafiło to samo co mnie - jak sobie poradziliście z tym co zostało? Uniwersalny katalizator / dedykowany z JMJ czy może najprościej i najtaniej - strumienica?
Nie ukrywam, że po takim przykrym doświadczeniu obawiam się, że niemili Panowie znowu kiedyś będą schylać się pod mojego Priusa, więc z tego powodu myślę nad strumienicą. Diagnosty się za bardzo nie obawiam, ale pytanie czy nie będzie "siało" błędami na sondzie lambda... przerabiał to już ktoś?