Lista na pewno jest długa, skoro zapewne zawiera tak doniosłe kontrole jak: sprawdzenie żarówki migaczy lewy przód, sprawdzenie żarówki migaczy lewy tył... Pic na wodę i fotomontaż.
Kiedyś na niemieckiej strony Dekry albo ADAC była checklista 200 czy 300 elementów, które sprawdzają, kiedy zleci się im wycenę i kontrolę auta przed zakupem. Można się tym posłużyć i samemu sobie większość rzeczy przeglądnąć. Przecież nikt nie rozbiera całego auta i nie sprawdza gładzi na cylindrach, oporności czy badania oscyloskopem wszystkich czujników, albo stopnia wysiedzenia fotela kierowcy przy pomocy dedykowanego fantoma. A dopiero taki przegląd byłby coś wart i powiedziałby o stopniu zużycia pojazdu. ASO (i nie tylko oni) lubią wmawiać ludziom, że robią rzeczy niezwykłe w tych super-kosmicznie-zaawansowanych pojazdach, bo biorą za to pieniądze. Pewnie też dlatego dziś większość zniewieściałych i leworęcznych facetów wzywa elektryka z uprawnieniami alpinistycznymi do wymiany żarówki w podsufitce swojego pojazdu, jajecznicę robią w asyście 3 strażaków w pełnym rynsztunku, a z Morskiego Oka wracają w towarzystwie radiowozu i śmigłowca TOPR.